top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraMK

Soma i psyche.

Zawsze kiedy o tym myślę wracają dyżurne wspomnienia. Jest ich sporo, ale przytoczę trzy.


Pierwsze wspomnienie jest jeszcze ze studiów. Jestem na zajęciach klinicznych, na oddziale dermatologii jednego z trójmiejskich szpitali. Młoda, miła lekarka opiekująca się naszą grupą mówi, że „będziemy przyjmować” pacjentów, którzy zakwalifikowali się do nowego (wtedy) programu leczenia łuszczycy, zwanego leczeniem biologicznym. Leczenie polega na tym, że co miesiąc pacjent zgłasza się do szpitala i otrzymuje specjalny, bardzo drogi zastrzyk. Lekarka opowiada nam o łuszczycy oraz o tym, jak trudno z nią żyć. Mówi o depresji pacjentów chorych na łuszczycę i podaje przykłady, a do mojej pamięci na zawsze trafia obraz mężczyzny na eksponowanym stanowisku, który przez całe lato chodzi w koszuli z długim rękawem, żeby ukryć zmiany na skórze.


Drugie wspomnienie to już czas pracy zawodowej, kilka lat później. Przygotowuję się do otwartego wykładu na sopockim uniwersytecie. Robię prezentację. Idzie mi całkiem sprawnie, bo temat wpływu problemów skórnych na psychikę ludzi jest mi już całkiem dobrze znany. W pewnym momencie myślę sobie, że aby uatrakcyjnić przygotowane slajdy poszukam statystyk na ten temat, bo nic tak dobrze nie obrazuje problemu, jak rzetelne statystyki. Mam wrażenie, że zaraz eksploduje mi głowa, kiedy czytam o odsetku młodych ludzi mających depresję i myśli samobójcze z powodu trądziku. Przygotowaną prezentację wywalam i robię od początku.


Trzecie wspomnienie pochodzi z mojej pracy gabinetowej, mniej więcej sprzed roku. Dwunastolatka z atopowym zapaleniem skóry w towarzystwie swojej mamy siedzi naprzeciwko mnie i opowiada o doświadczeniach z tą dermatozą. Jest pod opieką dermatologa, dostaje leki, ale w okresach remisji choroby nie potrafi pielęgnować skóry – moim zadaniem jest ułożyć program pielęgnacyjny, który poprawi kondycję skóry i wydłuży okresy remisji oraz wyeliminować nieprawidłowe nawyki pielęgnacyjne. Rozmowa dobiega końca, a ja pytam (raczej retorycznie), czy bardzo dokuczają jej w szkole z powodu choroby. Dziewczynka zaczyna opowiadać o komentarzach i reakcjach rówieśników. Mama płacze, bo słyszy to po raz pierwszy.


Powyższe wspomnienia są moje. Chciałam jednak przytoczyć jeszcze jedną historię, tym razem nie moją. Autorką tych słów jest młoda dziewczyna, która w jutubowym komentarzu napisała tak:


„W wieku 5 lat zachorowałam na łuszczycę i praktycznie całe ciało miałam pokryte zmianami. Nasłuchałam się od dzieci, jak i od dorosłych, że jestem „okrościała”, że pewnie kąpałam się w fontannie miejskiej i się czymś zaraziłam – komentarz dwóch starych babć kiedy spacerowałam koło fontanny. Byłam małą dziewczynką, a te słowa zapadły mi w pamięć na całe życie. Całe lata ludzie zwracali uwagę jedynie na wygląd mojej skóry i komentowali to bez żadnych hamulców. Teraz mam 26 lat, zmian bardzo mało, a do tej pory przed każdym latem i odsłonięciem ciała mam lęk przed komentarzami i pytaniami. Ludzie byli, są i będą podli.”



Po co to wszystko, ktoś mógłby zapytać.


Inspirującym powodem do napisania tych refleksji był Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją, który „świętowaliśmy” w minionym tygodniu. Depresja – według WHO, najczęściej występujące zaburzenie psychiczne.


A co na stronie poświęconej skórze może robić tekst wspominający o depresji?


Napisanie, że wygląd skóry decyduje o samopoczuciu i ma duży wpływ na ocenę atrakcyjności to banał. Może i banał, ale przypomnienie tej zależności wydaje się ważne właśnie dlatego, że choroby i niedoskonałości skóry mogą być przyczyną problemów ze zdrowiem psychicznym. Piśmiennictwo naukowe dostarcza obszernej wiedzy o tym, jak niekorzystny wpływ na jakość życia pacjenta mają przewlekłe schorzenia dermatologiczne. Możemy przeczytać o odczuwaniu gigantycznego stresu, czy o stygmatyzacji i izolacji społecznej. Wśród problemów skóry o takich konsekwencjach wymienia się między innymi łuszczycę, atopowe zapalenie skóry, trądzik, czy trądzik różowaty, a to oczywiście nie kompletna lista schorzeń.


Badania naukowe potwierdzają występowanie depresji, zaburzeń lękowych, a czasami nawet myśli samobójczych wśród chorujących dermatologicznie. Szacunki i liczby są różne - z badań wynika, że od 30 do 80 procent takich pacjentów ma problemy o podłożu psychicznym.


Co możemy zrobić dla ludzi, których ten problem dotyka?


Specjaliści od skóry mogą oczywiście zagłębić się w te badania, aby bardziej szczegółowo poznać zagadnienie i móc pomagać, a my wszyscy możemy wykazać się empatią i delikatnością, choćby poprzez zaprzestanie udzielania nieproszonych porad i przekazywania mądrości życiowych.


Kiedy słyszę „co Cię nie zabije to Cię wzmocni” dostaję furii. Naprawdę? A może „co Cię nie zabije to Cię rozłoży na obie łopatki i tak będziesz leżeć do końca swych dni”, albo „co Cię nie zabije, to Cię będzie zabijać na raty”, albo „co Cię nie zabije to spowoduje, że poznasz co to przewlekły ból”.


Czy naprawdę nie możemy się powstrzymać od przekazywania bezsensownych złotych myśli?


Małgorzata Krzykowska

7 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Kolagenowo.

bottom of page