MK
Poranny zwyczaj.
Miniony poniedziałek. Robię sobie właśnie makijaż, tuż przed wyjściem do gabinetu, w tle leci śniadaniówka pewnej telewizji. Nagle słyszę: „Ashton Kutcher myje się dwa razy w tygodniu”! Ała! No i przez Ashtona walnęłam się maskarą w oko (Mila Kunis, trzymaj się). Wiem, jak to zabrzmi, ale jeśli komuś przyda się poniższy tekst niech wie, komu to zawdzięcza. Tak, to właśnie Ashton Kutcher i jego ekstrawagancki zwyczaj przypomniał mi, o czym miałam napisać już dawno temu, ale zawsze ten temat schodził na dalszy plan.
Jak się domyślacie będzie o myciu. Dokładniej mówiąc, o myciu twarzy. A jeszcze dokładniej, o porannym myciu twarzy i o mitologii, która wokół tego tematu narosła. Czy słyszeliście kiedyś o poradzie „najlepiej NIE MYĆ twarzy rano”? Jestem pewna, że część z Was, o tym słyszała, bo nawet w moim fachu są specjaliści, którzy zalecają takie postępowanie. Kiedy pytam o powód takiej porady, to w większości sytuacji pada odpowiedź „żeby nie podrażniać skóry”, „żeby postępować delikatnie ze skórą”, "żeby nie niszczyć bariery skóry", itp., itd.
Od razu Wam powiem, że uważam tę poradę za szkodliwą. Tak, wiem oczywiście, że są takie skóry, którym nic nie zaszkodzi, ale ponieważ zawodowo zajmuję się osobami z problemami skóry, to pozwolicie, że o nich bedę myślała przede wszystkim. Tak jak napisałam, uważam, takie postępowanie za nieprawidłowe, ale jeżeli tak robicie i chcecie dalej robić, nie martwcie się, nie będę nikogo przekonywała i namawiała do zmiany nawyków. Decyzja w tej kwestii zawsze należy do Was, bo to Wasza skóra, nie moja. Uważam jednak, że nie należy kierować się tylko opiniami, ani w tej kwestii, ani w żadnej innej. Ja lubię rozmawiać o faktach!
A fakty są takie:
Kosmetyki myjące – obojętnie, czy jest to żel, pianka, emulsja, płyn do demakijażu, czy co tam jeszcze chcecie, "naruszają" w mniejszym lub większym stopniu, najbardziej zewnętrzną barierę naskórka, czyli tzw. płaszcz hydrolipidowy, a mówiąc bardziej zwyczajnie płaszcz wodno-tłuszczowy (to mieszanina sebum wydzielanego przez gruczoły łojowe oraz lipidów naskórka syntetyzowanych przez keratynocyty plus wydzielina gruczołów potowych). Ten płaszcz hydrolipidowy jest ważny, ponieważ pełni rolę bariery, a także reguluje procesy wchłaniania i przenikania przez skórę różnych substancji rozpuszczalnych w wodzie i tłuszczach. W największym uproszczeniu, kosmetyki do mycia skóry działają w taki sposób, że emulgują (mieszają) to, co znajduje się na naskórku, ponieważ mają zdolność łączenia tego, co w normalnych warunkach się nie łączy, czyli właśnie dwóch faz, fazy wodnej i tłuszczowej. Zatem, wymywanie ze skóry tego, czego chcemy się z niej pozbyć wraz z częścią jej bariery, nie jest niczym dziwnym - jest po prostu cechą produktów myjących. Kosmetyki te zwierają związki powierzchniowo czynne (surfaktanty, tenzydy), których zadaniem jest właśnie „naruszenie” powierzchni naskórka i "pomieszanie" wspomnianych dwóch faz (tłuszczowej i wodnej). Na tym po prostu polega mycie. Krytykowanie produktów myjących za to, że tak robią jest jak krytykowanie wody za to, że po kontakcie z nią jest się mokrym.
Oczywiście, jak to zwykle bywa diabeł tkwi w szczegółach. Diabłem, w tym kontekście będą mocne surfaktanty, ponieważ jak się pewnie domyślacie, surfaktant surfaktantowi nierówny. Są takie, które działają bardzo mocno, ale są też takie, które są niezwykle delikatne. Są też takie, które mogą wręcz wspomóc wspomnianą barierę, poprzez działanie substancji renatłuszczających.
Wracając zatem do rozmowy o faktach – pierwszy fakt już mamy: produkty myjące mogą naruszać płaszcz hydrolipidowy. Czy zatem jest to argument za tym, żeby nie myć rano twarzy? Zachęcam Was do tego, żebyście poczekali z odpowiedzią na to pytanie.
Teraz czas na fakty na temat tego, co dzieje się na naszej skórze, w nocy i czy dzieje się tam coś takiego, co byłoby jednak argumentem za myciem twarzy rano?
A fakty są takie:
Zacznijmy od tego, że wszystko co się dzieje w nocy, odbywa się na skórze, na której bytują bakterie. Zasadniczo są to bakterie komensalne, czyli po prostu nasi przyjaciele, ale jak to w życiu bywa, czasami nawet najlepszy przyjaciel może przejść na stronę wroga (nie tylko ludzie bywają zdrajcami, bakterie również).
W trakcie snu na Waszej skórze twarzy dzieją się następujące zjawiska:
wydziela się sebum,
wydziela się pot,
osadza się kurz,
złuszcza się naskórek - część jest "przylepiona" do skóry, część pozostaje na poduszce, na której położymy się następnej nocy,
imprezują roztocza (nie u wszystkich) - jeden z nich ma niezłą zabawę, lubi pojeść (odżywia się głównie sebum) i kopulować z partnerami seksualnymi i robi to tylko w nocy,
czasami leżą sobie także pozostałości produktów pielęgnacyjnych i makijażowych z minionego dnia (niestety, to nie jest rzadkość).
To wszystko znajduje się na Waszej skórze po przespanej nocy i to tylko jeśli śpicie sami. Jeśli śpicie z kimś, np. partnerem, dzieckiem, psem, kotem itp. itd. to już musicie sobie sami przeanalizować, co tam jeszcze może się na Waszej skórze znajdować. A jako dodatkową inspirację możecie potraktować zdjęcie załączone do niniejszego tekstu.

Jeśli dotarliście do tego miejsca i nadal uważacie, że porada, żeby nie myć rano skóry twarzy i nałożyć (bez mycia) na nią krem pielęgnacyjny i makijaż jest w porządku, to... no cóż mogę powiedzieć.
Dla pozostałych osób mam kilka porad:
zamiast rezygnacji z porannego oczyszczania skóry twarzy trzeba po prostu dobrać indywidualnie do aktualnego stanu skóry, odpowiedni, delikatny preparat myjący, jeśli jest taka potrzeba z substancją renatłuszczającą lub wręcz emolientowy/tłuszczowy, (najlepiej powierzyć to zadanie specjaliście, ponieważ waga tej czynności w całej pielegnacji jest gigantyczna i najważniejsza - wieczorna jeszcze ważniejsza),
używać każdorazowo sporej ilości takiego preparatu, poprzez nałożenie na skórę i delikatne, ale dokładne masowanie (bez użycia siły i dużej energii) - pamiętajcie, chodzi tylko o emulgowanie (mieszanie), a nie szorowanie, bez opamiętania,
nie stosować wacików, ani innych gadżetów, które wywołują znaczące tarcie - to jest czynność, która powoduje podrażnienie skóry dużo częściej, niż sam produkt myjący,
po użyciu każdego produktu myjącego, spłukać go dużą ilością lekko ciepłej wody, bez względu na to, czy producent tego kosmetyku zalecił spłukiwanie, czy też nie (jeśli jest jakiś błąd, który może uczynić krzywdę skórze, to jest to niespłukanie lub niedokładne spłukanie tego kosmetyku ze skóry,
nigdy, przenigdy nie wykonywać przecierania skóry tonikiem, zamiast porannego oczyszczania (zdziwilibyście się, jak wiele toników zawiera surfaktanty),
nie "myć się" samą wodą - woda nie myje, ponieważ nie ma zdolności łączenia się z fazą tłuszczową, czyli nie emulguje,
nie stosować zamiast mycia, spryskiwania skóry wodą termalną (bez osuszania), no chyba, że Waszym celem jest, jak najszybsze odwodnienie skóry, to wtedy tak.
Tyle moich porad - decyzja, jak zwykle należy do Was. No i specjalne pozdrowienia dla Ashtona.
Małgorzata Krzykowska