MK
Na leniucha.
- Wie Pani co, to może ja zrobię mezoterapię igłową raz w miesiącu i po kłopocie – klientka w okamgnieniu wymyśliła sposób rozwiązania problemu odwodnienia swojej skóry.
- Sporo złego na świecie bierze się z lenistwa – chciałam odpowiedzieć, ale tylko pomyślałam. Zamiast tego strzeliłam kilkuminutowy wykładzik o tym, dlaczego nawilżenia skóry nie da się zrobić raz na miesiąc, tylko trzeba to robić mozolnie, dzień po dniu, przez całe życie.
A swoją drogą, czy z tym lenistwem to nie jest prawda? No bo, dlaczego ktoś wymyślił plastikowe talerze? Czy przypadkiem nie dlatego, że nie trzeba ich myć? No, albo buraki z Lidla? Obrane i ugotowane nadają się prosto do włożenia do ust albo na talerz, no po wyjęciu z tej folii rzecz jasna. Wygodne.
Na talerzach i burakach to ja się słabo znam, więc głowy nie dam, czy taka była motywacja autorów tych wynalazków. Mam za to pikantny przykładzik branżowy. Dawno, dawno temu ktoś wymyślił sposób oczyszczania twarzy dla prawdziwych dam. Dama nie musiała już, jak reszta domowników fatygować się do łazienki. Dama mogła zasiąść wygodnie na kanapie w salonie i w trakcie wieczornego seansu dokonać „oczyszczenia” twarzy przy użyciu wacików i preparatu „siedem w jednym”, na opakowaniu którego stało jak wół, że nie trzeba go nawet spłukiwać. Wygodnie, prawda? Ten wynalazek zrujnował niejedną cerę. A wystarczyło ruszyć dupę, sorki, w przypadku dam to raczej pupę.
Nie wiem, czy zauważyłyście, ale ostatnie dwa akapity to była dygresja (ja już nawet nie uprzedzam). No to wróćmy do zasadniczego wątku. Chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć, dlaczego mezoterapia igłowa raz w miesiącu (ani nawet dwa razy) to nie jest rozwiązanie na problem odwodnienia skóry. Chciałabym w ogóle opowiedzieć o nawilżaniu skóry i pokazać Wam, jak bardzo złożony jest to proces.
Spójrzcie najpierw na załączony obrazek. Sama go namalowałam. No, wiem że widać. To jest moi mili… schemat budowy skóry. Dobra poczekam chwilę, aż dojdziecie do siebie po tym ataku śmiechu. Już?
Na tym obrazku widać (hehe) trzy warstwy skóry.

Pierwsza od góry, ta w kolorze nude (beżowy - dla prawdziwych patriotów) to naskórek. Jak widzicie ona nie jest w jednolitym kolorze, bo na samej górze ten beżowy robi się prawie brązowy. Ta brązowa część to warstwa rogowa (martwa) naskórka. Cały naskórek składa się z czterech lub w niektórych miejscach pięciu warstw, ale tym się nie będziemy dziś zajmować.
Środkowa warstwa, ta ciemnoszara to skóra właściwa. To ta warstwa, w której mieści się tak pożądany kolagen. Próbowałam go namalować – to te pokraczne kreski na krzyż. Sorki, ale na narysowanie elastyny nie starczyło mi wyobraźni. Może docenicie chociaż to, że namalowałam falistą granicę skórno-naskórkową?
Ostatnia warstwa to tkanka podskórna – to są te owalne, żółte plamy (w zamyśle to miały być adipocyty, czyli komórki tłuszczowe). Parę tych żółtych plamek mi się omsknęło i wjechały na szarą warstwę. Na skórze twarzy tak się nie zdarza, bo gdyby się zdarzało to na twarzy miałybyśmy cellulit. Tą żółtą warstwą w dzisiejszym tekście nie będziemy się zajmować.
No to teraz, kiedy anatomię skóry mamy za sobą (hehe), można przejść do nawilżania.
Wspomniana na początku tekstu klientka chciała rozwiązać swój problem braku nawilżenia skóry zabiegiem mezoterapii igłowej, który polega na podaniu do skóry metodą iniekcji substancji nawilżających. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że te substancje podaje się do skóry właściwej, na obrazku zaznaczonej na szaro. Zdarza się, że niektórzy specjaliści twierdzą, że można podać preparat do naskórka, ale nie wierzcie w to. W praktyce jest to albo niemożliwe, albo ekstremalnie trudne do wykonania, ponieważ naskórek (cały) ma średnio 0,20 mm – tak, to jest jedna piąta milimetra. Zdarza się naskórek odrobinę grubszy, ale to są naprawdę rzadkie przypadki. Dlatego też trzeba założyć, że każde wkłucie dotyczy skóry właściwej.
No dobra ktoś mógłby powiedzieć, to przecież lepiej, że głębiej, nie? Trochę tak, a trochę nie. Dobrze uwodniona skóra właściwa jest jak najbardziej pożądana, ponieważ to właśnie ze skóry właściwej ku górze, czyli ku naskórkowi przemieszcza się woda w stałym procesie fizjologicznym. Ten proces polega na tym, że woda przenika ze skóry właściwej do naskórka po to aby go nawilżyć, a potem odparowuje z naskórka do otoczenia. Proces odparowywania nazywa się TEWL i jest stałym elementem fizjologii skóry (odbywa się cały czas). Jako ciekawostkę mogę Wam podać, że w ciągu doby w ten sposób można utracić około 300 ml wody (lub więcej), czyli sporej wielkości kubek do herbaty.
Jak się pewnie domyślacie muszą jednak istnieć jakieś mechanizmy, które ten proces trzymają w ryzach i czynią go efektywnym. A i owszem, są takie.
To „uciekanie” wody ma na swojej drodze przeszkody (w sensie pozytywnym). Pierwsza przeszkoda to NMF (po polsku, to naturalny czynnik nawilżający), czyli substancje które są w naskórku, czyli tej warstwie w kolorze beżowym na obrazku. To jest mieszanina różnych substancji o zdolnościach wiążących wodę, które ją zatrzymują w naskórku. Druga przeszkoda to mieszanina wody i lipidów, która leży na samej górze na naskórku i zapobiega nadmiernemu odparowywaniu. Ta mieszanina nazywa się najczęściej płaszczem hydrolipidowym i jest emulsją, która powstaje z wydzieliny gruczołów potowych i łojowych oraz z lipidów naskórkowych pochodzących z keratynocytów (komórek naskórka). Kolejna przeszkoda to specjalne spoiwo komórkowe w naskórku zwane cementem międzykomórkowym.
Te opisane powyżej dobre przeszkody w nadmiernej utracie nawilżenia czasami nie działają prawidłowo (można to zdiagnozować). Dlaczego? Czasami dlatego, że chorujemy na jakąś chorobę skóry (np. AZS), czasami dlatego, że się starzejemy, czasami dlatego, że nieprawidłowo pielęgnujemy skórę (przyczyn jest wiele, również zewnętrzne).
Wtedy do akcji musi wkroczyć właściwa pielęgnacja (codzienna), czyli nawilżanie od zewnątrz. Jeśli teraz pomyśleliście o spryskiwaniu skóry wodą, to czym prędzej donoszę, że woda nie nawilża! No! Po tym ostatnim zdaniu niektórzy chętnie nazwaliby mnie Edytą Górniak branży beauty, ale poczekajcie chwilę. Gdyby woda „aplikowana” na skórę przedostawała się do jej wnętrza, to po spacerze w ulewie, albo kąpieli w wannie moglibyśmy ważyć kilka kilogramów więcej. No chyba nie chcecie tego, nie?
Są lepsze sposoby. Można kupić kosmetyki, które zawierają substancje działające na „uszkodzony” mechanizm i stosować je codziennie. W kosmetykach można znaleźć cztery rodzaje takich substancji.
Kosmetyki ze składnikami hydrofilowymi wiążącymi wodę na powierzchni naskórka takimi jak na przykład kwas hialuronowy lub kolagen (no serio, one nie usuwają zmarszczek tylko wiążą wodę, dlatego wydaje nam się, że skóra jest młodsza).
Kosmetyki ze składnikami hydrofilowymi wnikającymi w głąb naskórka takimi jak na przykład kwas mlekowy lub mocznik (czasami bez tych substancji nie da się niczego zmienić w nawilżaniu, ale nie zawsze).
Kosmetyki zawierające składniki hydrofobowe okluzyjne, które tworzą nieprzepuszczalną warstwę na powierzchni naskórka, takie jak na przykład olej jojoba lub wosk pszczeli (w tej grupie jest też wazelina, o której pisałam kilka tygodni temu, tylko, że jej nie można stosować codziennie – raczej jako SOS).
Kosmetyki zawierające składniki modyfikujące barierę naskórka, takie jak na przykład ceramidy lub cholesterol.
Do każdej z tych grup należy o wiele więcej substancji, ja podałam tylko przykładowe. Czasami w pielęgnacji powinny się znaleźć substancje reprezentujące wszystkie cztery kategorie, a czasami nie. To są kwestie indywidualne i zależą od wyników zbadania konkretnej skóry. Wspomniana na początku tekstu klientka wymagała zastosowania wszystkich substancji i systematycznego ich stosowania w codziennej pielęgnacji. Zaproponowany przez nią zabieg mezoterapii igłowej nie jest alternatywą dla pielęgnacji, może stanowić jedynie jest uzupełnienie i to nie obowiązkowe.
Dbanie o nawilżenie skóry, czyli czynność będącą elementem fizjologii skóry trzeba wykonywać codziennie, systematycznie, przez cały czas. Jak większości czynności będących częścią procesów fizjologicznych nie da się ich zrobić jeden raz i tak aby wystarczyło na cały miesiąc. Nie da się napić raz na cały miesiąc, ani najeść raz na cały miesiąc, ani wyspać raz na cały miesiąc, ani wys... raz na cały miesiąc. Nawilżyć skóry, też nie.
Spodziewaliście się, że tyle słów można napisać o nawilżaniu skóry? Można... dużo więcej.
Małgorzata Krzykowska