MK
Kolejność ma znaczenie.
Jeśli wpada w moje ręce artykuł o skórze i nie chce mi się go przeczytać do końca, to są tylko dwa wyjaśnienia takiej sytuacji. Albo jest to tekst nudny, albo zawiera błędy lub uproszczenia. O tym, konkretnym artykule można było powiedzieć jedno i drugie. Zaczynałam go czytać ze trzydzieści razy i tyle samo razy gubiłam wątek w trakcie czytania. Był jak gadanie pewnego księdza na obozie w Zakopcu, monotonne i wkurzające tak bardzo, że postanowiłam go nie słuchać (czytaj: zwiałam z obozu).
W artykule było o starzeniu skóry i niby większość tekstu była zgodna z aktualnym stanem wiedzy naukowej, ale był pewien szczegół, który przykuł moją uwagę. Leciało to tak: „Starzenie skóry jest procesem nieuchronnym.(…) Starzenie dzielimy na wewnątrzpochodne (endogenne) i zewnątrzpochodne (egzogenne). Do najczęściej wymienianych przyczyn starzenia skóry zaliczamy czynniki genetyczne, niewłaściwą dietę, braki witamin i mikroelementów, brak ruchu, zbyt mało snu, palenie papierosów, zanieczyszczenia powietrza i promieniowanie słoneczne.”
No niby wszystko ok, no niby ok…, ale poczekajcie chwilę z ostateczną oceną.
Aby dobrze przekazać mój punkt widzenia muszę opisać Wam pewne zdarzenie sprzed wielu lat. I tu ogromne zaskoczenie, bo właśnie wjeżdża dygresja (nawet mnie zaczyna to odrobinę śmieszyć).
Było tak.
W trakcie mojej edukacji licealnej, na jednej z lekcji języka polskiego zostałam wywołana do odpowiedzi. Było to w XX wieku, więc zwyczaje były takie, że brało się zeszyt pod pachę i wędrowało do biurka nauczycielki. Wszystko po to, aby wystawić człowieka na pośmiewisko całej klasy, jeśli uda mu się walnąć coś głupiego (co nie było znowu takie trudne). Opisuję to tak dokładnie dlatego, że nie wiem, czy teraz takie zwyczaje nadal panują, bo słyszałam, że ponoć już nie można ośmieszać uczniów. Dziwne.
Stoję sobie więc zestresowana przy biurku nauczycielki i czekam na intelektualną egzekucję. Dla zrozumienia tej historii ważne jest, żebyście wiedziały, że Pani B. (na tę literę zaczynało się jej imię) uważała mnie za lenia i beztalencie polonistyczne, no mówiąc krótko, nie byłam jej ulubienicą.
- Wymień główne wątki w „Panu Tadeuszu” – wyrzuciła z siebie z taką satysfakcją w głosie, jakby miała stuprocentową pewność, że nie znam odpowiedzi.
Ale ja znałam. Pani profesor nie wiedziała bowiem, że moja publiczna poza pyskatego lesera nie tylko nie przeszkodziła mi w przeczytaniu kilku książek Mickiewicza, ale nawet kilkunastu lektur innych autorów. Takie znienawidzone przez wielu „Nad Niemnem” przeczytałam nawet kilka razy - to było takie „50 twarzy Greya” dla nastolatek, w poprzednim stuleciu.
Stoję więc sobie, odzyskuję powoli władzę w nogach, bo zdenerwowanie odrobinę mija i co raz bezczelniej patrząc polonistce w oczy, daję z grubej rury: - Wśród wątków „Pana Tadeusza” są między innymi: spór o Kusego i Sokoła…- nie wiedzieć czemu zaczęłam wymieniać od jednego z mniej istotnych wątków, który dotyczy dwóch psów o wspomnianych imionach. - Ha, ha, ha – przerwała mi tak nagle, że się przestraszyłam. Przysiąc jednak mogę, że naprawdę zamierzałam wymienić zarówno wątek patriotyczny, miłosny, sąsiedzki, jak i wszystkie pozostałe. - Małgorzato, gdyby spór o Kusego i Sokoła był głównym wątkiem „Pana Tadeusza”, to byłaby to psia epopeja, a nie narodowa – wyrzuciła z siebie Pani B. jednocześnie zamykając mój zeszyt i wpisując do dziennika ocenę, której możecie się domyślać.
To koniec tej historii. Od tamtej pory minęło wiele lat, a ja wyciągnęłam z niej kilka wniosków. Nie wszystkie nadają się tu do napisania, jednak w kontekście dalszego tekstu ważny jest tylko jeden. Otóż moje drogie – kolejność ma znaczenie. Zapamiętajcie proszę ten wniosek, bo będzie nam za chwilę potrzebny.
Wróćmy do sedna tego tekstu.
Przytoczę jeszcze raz fragment artykułu, co to się stał inspiracją do wywlekania na światło dzienne porażek mojej młodości. Brzmiał tak: „Starzenie skóry jest procesem nieuchronnym.(…) Starzenie dzielimy na wewnątrzpochodne (endogenne) i zewnątrzpochodne (egzogenne). Do najczęściej wymienianych przyczyn starzenia skóry zaliczamy czynniki genetyczne, niewłaściwą dietę, braki witamin i mikroelementów, brak ruchu, zbyt mało snu, palenie papierosów, zanieczyszczenia powietrza i promieniowanie słoneczne.”
Ten fragment zawiera prawdziwe informacje, chociaż nie jest to tekst, który wyczerpuje temat. Sformułowany jest jednak w taki sposób, że posługując się analogią psiej epopei można by wyciągnąć wniosek, że przyczyną starzenia skóry jest głównie genetyka, a w ten sposób utrwalalibyśmy powszechny mit.
Napiszę zatem ten tekst po mojemu, czyli tak, aby nie został w nim popełniony licealny błąd.
Starzenie skóry to fizjologiczny proces, który w bardzo istotny sposób wpływa na pracę tego, największego narządu człowieka. Na zjawisko starzenia skóry wpływ mają dwa, jednocześnie przebiegające procesy, a mianowicie starzenie endogenne (wewnątrzpochodne) oraz egzogenne (zewnątrzpochodne). Do najczęściej wymienianych cech klinicznych świadczących o zaawansowaniu procesu starzenia skóry twarzy zaliczane są zmarszczki, utrata elastyczności skóry oraz zmiana owalu twarzy. Dla bardziej pełnego obrazu tego procesu należałoby wymienić: zmiany hiperpigmentacyjne (zwłaszcza plamy soczewicowate), zwiększenie suchości naskórka, nasilenie problemów naczyniowych, np. teleangiektazji, zmiany związane z gruczołami łojowymi np. przerost lub zaskórniki, rogowacenie słoneczne, elastoza, zmiany rakowe i inne. Na podstawie dotychczasowej wiedzy o mechanizmach starzenia skóry można stwierdzić, że za taki obraz kliniczny skóry w 80% odpowiada promieniowanie słoneczne (nazywa się to fotostarzeniem). Do pozostałych czynników mających wpływ na proces starzenia skóry zaliczamy: wśród wewnątrzpochodnych - uwarunkowania genetyczne, problemy neuroendokrynne, osłabienie układu immunologicznego, działanie wolnych rodników, a wśród zewnątrzpochodnych, zanieczyszczenie środowiska, niehigieniczny tryb życia (dieta, ruch, używki, brak snu, stres), brak lub nieprawidłowa pielęgnacja skóry oraz choroby skóry.
W taki sposób napisałabym o przyczynach starzenia skóry, jeśli miałoby być prawdziwie i jednocześnie krótko. Widzicie różnicę? Metaforyczny „Kusy i Sokół” wylecieli prawie na koniec opowieści, a na początku (na honorowym miejscu) znalazło się to, co powinno na nim być.

Gdybym ja pisała ten tekst, na koniec dodałabym jeszcze ciekawostkę, którą dawno temu gdzieś przeczytałam. Chodziło w niej o to, że na podstawie jakichś symulacji sformułowano tezę, że gdyby możliwe było funkcjonowanie człowieka bez promieniowania słonecznego, to pierwsze zmarszczki pojawiałyby się w okolicach 60 roku życia. Niestety, nie pamiętam źródła tych rewelacji, więc jeśli ktoś z Was też to czytał, to liczę na podpowiedź. W moim tekście, na zakończenie, musiałby również być jakiś morał. Tutaj możliwy jest tylko jeden morał i brzmi on tak: kremy z filtrem są najlepszymi kremami przeciwstarzeniowymi.
A ciekawostka druga jest taka. Na zdjęciu ultrasonograficznym, które załączyłam do tego tekstu jest obraz skóry dotkniętej właśnie fotostarzeniem. Ten czarny pasek (ten, który zaznaczyłam niebieskimi strzałkami to tzw. SLEB lub SENEB (po polsku mówi się na to: bezechowe, albo ubogoechogeniczne pasmo podnaskórkowe). To właśnie taki obraz USG świadczy o zaawansowaniu procesu fotostarzenia skóry.
Małgorzata Krzykowska