MK
Delikatnie.
Każdy ma jakieś zasady. I chociaż data publikacji tego tekstu mogłaby sugerować, że pisząc o zasadach chodzi mi o limit kawałków sernika, to nie dajcie się zwieść. Mam na myśli takie zasady, których nie łamie się przy byle okazji. No, to teraz już rozumiecie, że nie może chodzić o sernik.
Będzie poważnie, więc chodzi o zasady zawodowe. Jedną z moich zasad zawodowych jest to, że wszelkie działania wobec klientów personalizuję. Oznacza to mniej więcej tyle, że cokolwiek zalecam w kwestii dbania o skórę, robię to po uprzednim zbadaniu skóry. Efekt jest taki, że moja porada pielęgnacyjna jest dobra dla jednej osoby – tej, której skórę zbadałam. Przestrzeganie tych zasad przychodzi mi z dużą łatwością, ponieważ uważam takie postępowanie za jedynie słuszne. Wszelkie porady ogólne zawsze obarczone są większym lub mniejszym ryzykiem pomyłki, dlatego też jak ognia unikam odpowiedzi na wiele pytań typu: a jaki krem byłby najlepszy dla cery X, a co pani sądzi o preparacie Y, itp. Udzielanie odpowiedzi na takie pytania byłoby bez sensu, bo ocenianie kosmetyku w oderwaniu od stanu i kondycji skóry jest błędem, a przecież często nie znam stanu skóry osób pytających. Ten sam kosmetyk może być dla jednej skóry zbawieniem, a dla innej przekleństwem. Z tych powodów właśnie nie zajmuję się polecaniem w moich tekstach konkretnych kosmetyków – to moja zasada zawodowa.
Zasady jednak zdarza się łamać. Dzisiaj podjęłam decyzję, że złamię tę moją zasadę (kiedy łamać jak nie w święta) i ułożę zdalnie sposób pielęgnacji (podam konkretne preparaty) dla pewnej grupy osób. Ta grupa to pacjenci onkologiczni. Ważna uwaga! Nie chodzi tutaj o leczenie nowotworów skóry – chodzi o wszystkich pacjentów onkologicznych, leczonych chemioterapią i/lub radioterapią. Wspomniane metody leczenia są dużym obciążeniem dla skóry i mogą w sposób istotny pogarszać jej stan oraz powodować niemały dyskomfort.

Istotnym czynnikiem, który wpłynął na moją decyzję o złamaniu zasad personalizacji jest to, że w trakcie terapii onkologicznych pielęgnacja skóry jest (a przynajmniej powinna być) nastawiona na jeden cel. Ten cel to maksymalne ochronienie skóry przed negatywnymi skutkami terapii onkologicznych. W tym czasie nie polecam myśleć o aktywnym działaniu eliminującym defekty skóry (zmarszczki, przebarwienia, czy cokolwiek innego), dla których właściwe byłyby działania spersonalizowane. To są cele na inny czas - czas po zakończeniu leczenia onkologicznego. W tym trudnym okresie sugeruję skoncentrować się tylko (i aż) na takiej pielegnacji skóry, która pozwoli jej przejść przez ten trudny czas bez większego uszczerbku.
Czas zatem przejść do sedna, czyli do tego niezwykle trudnego tematu.
W moim zawodowm doświadczeniu mam kilka klientek, dla których układałam programy pielęgnacji skóry na czas choroby i chemioterapii. Pamiętam bardzo dobrze, jak jedna z nich, kiedy jej ten program wręczałam powiedziała, że nie ma teraz głowy do myślenia o kosmetykach. Kiedy to usłyszałam wiedziałam, że prawdopodobieństwo, że sytuacja zmusi ją do „myślenia o kosmetykach” jest bardzo duże. Bez satysfakcji wspominam, że miałam wtedy rację. Zajmowanie się pielęgnacją skóry w tym czasie to nie fanaberia, to czasami niestety konieczność. Bagatelizować można ten temat tak długo, jak długo nie wie się, jak to jest kiedy swędzi, piecze i boli prawie dwa metry kwadratowe własnego ciała. Każdemu czytelnikowi tego tekstu życzę, aby wiedzę o takim doświadczeniu posiadał wyłącznie z jego treści, nigdy z autopsji.
Właściwa pielęgnacja skóry w czasie terapii onkologicznych jest bardzo ważna, ponieważ jak już wspomniałam skóra w jej trakcie dostaje w kość. Dzieje się tak dlatego, że wiele form leczenia nowotworów działa niszcząco na szybko dzielące się komórki – a warto pamiętać, że komórki szybko dzielące się to nie tylko komórki rakowe, ale także komórki naskórka (naskórek to najpłytsza warstwa skóry).
Dzięki dobrze ułożonej pielęgnacji skóry można zapobiec skutkom ubocznym terapii, a także uniknąć przerwy lub zaprzestania leczenia (no wiem, że to może być szokujące, ale zdarza się czasami, że pacjenci rezygnują z leczenia onkologicznego z powodu dolegliwości ze strony skóry). Problemy skórne w trakcie terapii zależne są od tego, jakiego rodzaju jest leczenie onkologiczne - czy jest to chemioterapia, radioterapia, czy terapia celowana molekularna. Do najczęściej występujących kłopotów należą:
suchość
ból
świąd
zaczerwienienie
wysypka
przebarwienia
nadwrażliwość na słońce
reakcje popromienne
Dobre zasady pielęgnacji skóry w czasie terapii onkologicznych polegają na:
codziennym myciu skóry, delikatnymi preparatami, bez użycia gąbki,
bardzo dokładnym spłukiwaniu skóry po myciu - nigdy bardzo gorącą wodą,
korzystaniu z emolientów aptecznych (zapytajcie farmaceutę o produkty specjalistyczne, są wśród nich takie, które przez cały okres stosowania są sterylne),
regularnym stosowaniu preparatów fotoprotekcyjnych (z filtrem),
rezygnacji czasowej ze wszystkich (mechanicznych, chemicznych, enzymatycznych) peelingów,
rezygnacji ze „zwyczajnych" kosmetyków, zwłaszcza zapachowych, naturalnych (poza nielicznymi wyjątkami) oraz bardzo „aktywnych" (np. z retinolem, kwasami itp.),
rezygnacji z korzystania z dużej ilości produktów – minimalizm kosmetyczny w tym czasie to złoto,
rezygnacji z testowania nowych kosmetyków i częstego ich zmieniania,
rezygnacji (o ile to możliwe) z dużej ilości kosmetyków z barwnikami, substancjami zapachowymi i konserwantami, alkoholem,
rezygnacji z ekspozycji skóry na promieniowanie UV,
unikaniu urazów mechanicznych i drapania skóry.
Teraz, tak jak obiecałam konkretne produkty. Podkreślam jednak, że jest to poprawnie ułożona przykładowa pielęgnacja skóry na czas terapii onkologicznych. Jednak to, że jest ona poprawna nie zawsze jest czynnikiem wystarczającym. Istnieją bowiem indywidualne reakcje skóry i zawsze może się zdarzyć, że dla kogoś będą to produkty niewystarczające, czy też nietrafione. Podkreślę to najmocniej jak się da – porada spersonalizowana udzielona przez specjaliste jest najlepszym rozwiązaniem!
Poniżej przedstawiam przykładowe preparaty do pielęgnacji skóry na czas terapii onkologicznej (oczywiście, są to preparaty do wyboru, a nie wszystkie na raz):
Produkty do mycia – Latopic, żel do mycia ciała i włosów, Avene Cicalfate+ żel oczyszczający,
Produkty do smarowania twarzy i ciała – Radioprotect, specjalistyczny krem kojąco-łagodzący, Oncoria One, specjalistyczny balsam do ciała, RadioCalm, specjalistyczna oncoemulsja, Avene XeraCalm A.D., krem uzupełniający lipidy (szczególnie polecany u osób, u których występuje świąd skóry), Avene Tolerance Control, krem do twarzy, Chemodry B6, specjalistyczny krem nawilżająco-natłuszczający, Mustela SPF 50+ mleczko dla dzieci i niemowląt, Eeny Meeny, ochronny krem do twarzy SPF 50.
Wiem, że o tym już pisałam, ale przypomnę jeszcze raz, że najlepszym rozwiazaniem jest jednak skonsultowanie tego tematu z dermatologiem lub innym kompetentnym specjalistą. Zwracam uwagę na słowo "kompetentnym", które w tym przypadku oznacza to, że dany specjalista ma doświadczenie w tej wąskiej "specjalizacji". Jeśli w trakcie leczenia onkologicznego pojawi się złuszczanie skóry, pękanie, krwawienie, owrzodzenia, uporczywy świąd lub ból to absulutnie koniecznie trzeba skontaktować się z lekarzem - nie każdy problem skóry da się rozwiązać za pomocą kosmetyku, czasami potrzebne są leki.
Ogólna uwaga jest taka - delikatność w pielęgnacji w tym czasie jest bardzo ważna. Bądźcie zatem delikatni dla skóry, bądźcie delikatni dla siebie i najważniejsze, otaczajcie się delikatnymi ludźmi.
Małgorzata Krzykowska