MK
Branżowe absurdy.
Popularne przysłowie głosi, że nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Nie wiem jak Wy, ale ja w dużej części zgadzam się z tym twierdzeniem. Zadawanie pytań, nawet dziwnych, zwłaszcza w procesie uczenia się i poznawania jakiejś dziedziny jest czymś absolutnie wspaniałym – lepsze od tego jest tylko ciągłe weryfikowanie i aktualizowanie już poznanych odpowiedzi. Zastanawiam się jednak, czy prawdziwość tego powiedzenia nie zależy trochę od okoliczności. Sami oceńcie.

„Czy ktoś poleci peeling do poprawy szczelności bariery lipidowej i wzrostu poziomu nawilżenia?” Pamiętam, że kiedy zobaczyłam to pytanie w jednej z grup fejsbukowych, poczułam zdziwienie, rozbawienie i smutek jednocześnie. Te emocje pojawiły się dlatego, że po pierwsze, sama treść pytania była dość zaskakująca (za chwilę napiszę dlaczego), a po drugie, pojawiło się ono w grupie fejsbukowej, w której powinni się znajdować wyłącznie zawodowcy, czyli ludzie, którzy fizjologię skóry znają lepiej niż Magda Gessler przepis na majonez.
Pod postem oczywiście pojawiło się kilka odpowiedzi, w których komentujący podawali konkretne nazwy… peelingów. Dlaczego? Dlaczego musiałam to zobaczyć? Całe szczęście, wśród komentujących znalazła się też dziewczyna, która udzieliła prawidłowej odpowiedzi, co nie ukrywam sprawiło, że poczułam ulgę.
Sytuacja ta uświadomiła mi, że skoro zrozumienie zagadnienia „szczelności bariery” może przysparzać takie problemy ludziom zawodowo zajmującym się skórą (choć jestem pewna, że tylko nielicznym), to co dopiero mówić o osobach, które mają prawo być wyłącznie „konsumentami” tego zagadnienia. A trzeba wiedzieć, że jest to zagadnienie bardzo ważne, żeby nie powiedzieć najważniejsze.
Gdybym rozmawiała z osobą, która nigdy nie zetknęła się z pojęciami zawartymi w tym pytaniu i miałabym jej wyjaśnić, dlaczego tak bardzo mnie ono zdziwiło, to spróbowałabym absurd tego pytania przełożyć na życie i znaleźć analogię bardziej zrozumiałą dla każdego. No dobra, to próbuję. To jest zupełnie tak, jakby na spotkaniu wszystkich dotychczasowych zwycięzców MasterChefa, ktoś zadał pytanie: „e, ludzie, a jakim płynem najlepiej zagęścić zupę”.
Prawidłowa odpowiedź na obydwa pytania, mam nadzieję, właśnie stała się oczywista. Płynem nie zagęszcza się zupy, tylko ją rozcieńcza, a peelingiem nie uszczelnia się bariery skóry, tylko ją narusza. Chciałabym po tym zdaniu dodać AMEN, aby podkreślić, że to koniec debaty na ten temat, ale… no właśnie, będzie pewne „ale” (nieco później).
Teraz jest czas na uzasadnienie tej odpowiedzi. No bo mam nadzieję, że na słowo to mi nie uwierzyliście i oczekujecie, że podam teraz jakieś argumenty merytoryczne. Do zrozumienia tej kwestii potrzebna jest wiedza o tym, czym jest bariera naskórkowa oraz jak działają peelingi – po wyjaśnieniu tych kwestii wszystko stanie się jasne.
„Bariera lipidowa i nawilżenie”, o których wspomniała autorka pytania najczęściej występuje w piśmiennictwie pod nazwą bariera naskórkowa. Jeśli bariera naskórkowa jest zaburzona, nie da się tego nie zauważyć. Jeśli odczuwamy suchość skóry, widzimy jej łuszczenie, czujemy dyskomfort związany z jej wrażliwością, odczuwamy szczypanie, pieczenie, świąd lub wręcz ból, to prawdopodobieństwo, że mamy zaburzoną barierę naskórkową jest wysokie. W takiej sytuacji temat „uszczelniania bariery” powinien być numerem jeden na naszej liście pielęgnacyjnej. Gdybym miała tylko 5 sekund na udzielenie porady jak to zrobić, napisałabym tak: NAWILŻAĆ i NATŁUSZCZAĆ. W pięciosekundowej poradzie o naprawianiu bariery naskórkowej nie byłoby ani jednego słowa o peelingu! No ale ja mam więcej niż 5 sekund, hehe, dzięki czemu ten tekst będzie trochę bardziej wartościowy.
Bariera naskórkowa i prawie wszystko o co w niej chodzi sprowadza się do budowy warstwy rogowej naskórka, najpłytszej z czterech warstw naskórka (czasami pięciu, ale błagam nie drążcie tematu). Trzeba podkreślić, że warstwa rogowa naskórka jest absolutnie niezbędna, chociaż, z powodów estetycznych, nie lubimy kiedy jest jej za dużo, czyli tyle ile u Wojciecha Cejrowskiego na piętach (nie żebym sprawdzała, ale jak ktoś cały czas posuwa na bosaka, no to musi być grubo).
Warstwa rogowa ma skład biochemiczny inny niż położone głębiej, pozostałe warstwy naskórka. Właściwości i jakość bariery zależą od budulca tej warstwy, czyli od różnych BIAŁEK i LIPIDÓW warstwy rogowej (jesku, za te uogólnienia to ja kiedyś będę się smażyć w kosmetologicznym piekle – czy ktoś wie, jak tam jest).
Będę musiała jakoś to przeżyć, jeśli nie przeczytacie poniższego akapitu, ale ja naprawdę muszę napisać poniższe zdanie, bo nie chcę trafić na samo dno tego piekła. No to piszę, że te BIAŁKA to cytokeratyna i filagryna we wnętrzu komórek, lorykryna, inwolukryna i kornifina w otoczce, białka błonowe w desmosomach, a LIPIDY to sterole, ceramidy, wolne nienasycone kwasy tłuszczowe, fosfolipidy i trójglicerydy, które wypełniają przestrzenie międzykomórkowe. Uff.
Nie denerwujcie się, bo już wracam do uogólnień. Bardzo z grubsza chodzi o to, że od tych białek i lipidów zależy, jaka jest ta nasza bariera naskórkowa, czy jest prawidłowa, czy wymaga naprawy. Aktualna wiedza jest taka, że to właśnie nieprawidłowości w syntezie tych białek (przede wszystkim filagryny) oraz obniżenia zawartości lipidów (głównie ceramidów) powodują, że bariera naskórkowa jest zaburzona. Z tego wynika, że aby przywrócić prawidłową barierę trzeba „naprawić” te białka i lipidy.
Czym się naprawia? Emolientami.
Właśnie do zadań emolientów należy odbudowa uszkodzonej bariery naskórkowej i przywrócenie jej funkcji. Efekt ten jest osiągany dzięki trzem różnym mechanizmom: - dzięki mechanizmowi okluzji, - dzięki mechanizmowi wiązania i utrzymywania wody, - dzięki dostarczeniu składników lipidowych i/lub białkowych.
Jak się pewnie domyślacie składy emolientów są zróżnicowane i ważny jest dobór odpowiedniego preparatu do aktualnego zaburzenia bariery.
Skoro już wiecie jak działają emolienty, to teraz nadeszła pora na napisanie, jak działają peelingi. Peeling to zabieg, którego mechanizm działania polega na usunięciu części warstwy rogowej – taka definicja byłaby prawdziwa dla większości powszechnie stosowanych peelingów. Dla porządku trzeba dodać, że są peelingi oddziałujące na głębsze warstwy naskórka. Z opisanego mechanizmu działania peelingów dość jasno wynika, że stoi ono w sprzeczności z „interesem barierowym” warstwy rogowej.
Pamiętacie mam nadzieję, że obiecałam Wam, że będzie jednak małe „ale” (bo zawsze jest jakieś "ale").
Gdybym chciała zamienić się w adwokata diabła i obronić jakiś fragment tezy zawartej w pytaniu zadanym przez fejsbukowiczkę, to mogłabym dodać, że niektóre substancje chemiczne, które są pomocne w naprawianiu bariery naskórkowej, mogą być jednocześnie peelingami (czasami to zależy od stężenia substancji, a czasami od formuły kosmetyku). Co do zasady należy jednak pamiętać, że peelingi nie poprawiają „szczelności bariery”, jakby oczekiwała autorka pytania. Od siebie, jako praktyka gabinetowego mogę dodać więcej i pójść nawet nieco dalej. Zaburzona bariera naskórkowa w wielu przypadkach stanowi przeciwwskazanie do wykonania peelingu.
Na zakończenie porada, oczywiście wyłącznie dla chętnych.
Do skutecznego poprawienia bariery naskórkowej potrzebna jest wiedza i czas. Wiedzę można zdobyć samodzielnie (ten tekst nie wystarczy) lub uzyskać od specjalisty. Czas jest potrzebny dlatego, że naprawianie parametrów barierowych to proces, czyli musi trwać. Nie da się przywrócić bariery incydentalnym zabiegiem w gabinecie lub jednym kosmetykiem, nawet jeśli zapłata za niego byłaby tak słona, jak ściana w Wieliczce.
Ostatnia uwaga – jak zwykle, wszystko co napisałam w tym tekście przeznaczone jest dla osób, u których zaburzona bariera nie jest elementem choroby skóry.
Małgorzata Krzykowska